sobota, 9 maja 2009

Hipotetyczny pum spod Radlina

Loch Ness ma swojego elasmozaura, Pine Barrens ma swojego diabła, A my, niskopienni górale regionu świętokrzyskiego, tak jak mieśzkańcy wyżyny Bodmin Moor w Kornwalii mamy najprawdziwszego hipotetycznego wielkiego kota!

Co prawda importowany z Czech, Opolszczyzny i rejonu Przysuchy, ale dobre i to!

Dowiedziałem się o tym wczoraj w drodze do pracy. W sklepie, w którym kupuję pączki. Na pierwszej stronie Echa Dnia krzyczał nagłówek: "Puma sieje grozę w okolicach Kielc"! A obok zdjęcie Pana, który rozkłada ręce w geście "taaaaakiego puma złapałem".

Natychmiast kupiłem weekendowe wydanie naszej gazety codziennej i przeczytałem artykuł (strona jedenasta i trzynasta).

- "Nikt nie chodzi na pole, bo strach - opowiada mieszkaniec Radlina".

Tiaaa... Pracować się nie chce! Od razu z chłopakami ze zmiany wpadliśmy na pomysł, żeby powiedzieć kierownictwu, że nie pójdziemy dzisiaj do hal, bo w jednej z nich widzieliśmy pumę.

"Świadek chciał zrobić dużemu kotu zdjęcie, nie udało się jednak. Bateria w telefonie była zbyt słaba. Zwierzę szło w stronę Cedzyny".

Założę się, że gdyby bateria w telefonie była "silna", zdjęcie i tak by nie wyszło. Kryptydy noszą wszczepione pod skórą specjalne chipsy serowo-cebulowe, które zakłócają pracę aparatów fotograficznych i dlatego zdjęcia na ogół są niewyraźne. Widział kiedyś ktoś piękną fotę Chúpacabry? Oczywiście, że nie.

Dziś, od rana w Kielcach obława. Widziano pumę w okolicach Wrzosowej, czy jakoś tak. Szukają na Wietrzni. A pum się przecież przemieszcza i to szybko! "To zwierzę nie prowadzi osiadłego trybu życia".

Pewnie, że nie prowadzi. Zwiedza sobie Góry Świętokrzyskie! Szukają jej na południu Kielc, a ona pewnie już na Zalasnej podziwia widoczki.

Jutro wezmę swojego Jaguara i pojadę jej poszukać. Jeśli ktoś ją złapię, to ja! Mam nawet plan!

Potrzebne mi jest:
1) pudełko po Wojasach;
2) cuś na przynętę (założę się, że pum lubi banany)
3) cienki badylek
4) gruby badylek

Dzięki tym przedmiotom zmontuję gracką pułapkę na puma.



Pułap na pumu działa tak:

Pod pudełkiem po Wojasach (1) kładzie się kiść bananów (2). Wygłodniały pum będzie chciał je zjeść, więc podejdzie i poruszy cienki badylek (3), który się przewróci przykrywając puma pod pudełkiem i pum znajdzie się w potrzasku. Jeżeli pum się zdenerwuje, albo nie będzie chciał oddać bananów, to trzeba mieć w pogotowiu gruby badylek (4), jako tak zwany "as rękawie".

Oto oczekiwany efekt:



To tyle na dzisiaj. Jutro może zdam relację z polowania. Dziś idę oglądać Family Guy'a.

P.S. Cytaty pochodzą zs artykułu "Puma sieje strach pod Kielcami" Michała Nosala, Echo Dnia z 8 maja 2009r.

9 komentarzy:

  1. Proszę, jaki to Perpedes uzdolniony. Rysować też potrafi.
    Ale skąd pewność, że pum poleci na banana, a nie na jaguara? Bardzo by to zwierzu ułatwiło zwiedzanie naszych gór przecudnej urody. I szybciej i więcej by zobaczyło.
    Ale badylek (zwłaszcza grubszy) zawsze może się przydać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co słyszałem, to pum świętokrzyski porusza się na Wigry 3 albo stopem, więc o Jaguara jestem spokojny.

    A propos... Aniu, w Twoich i jalowych czasach była taka piosenka o pumie. Leciała jakoś tak: "pum-pum-pum-pum pum-pum pum-pum"... A potem coś o prywatkach było. Pamiętacie?

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz! Pum na prywatce?
    Kiedy jal bywał na prywatkach, to ja jeszcze do podstawówki chodziłam. Na moich prywatkach bywał zespół Bonney M. Nie pamietam, jak się to pisze, ale żadnego pum tam nie było. Raczej rzeki Babilonu. Ale tam mogło być plum, a nie pum. Chyba, żeby Raspumtin?

    OdpowiedzUsuń
  4. PUMiętam. A zima PUMinków?

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie pum tylko Pumdzia, dziewczynka. Dlatego jest sprytnia i jeszcze nikt jej nie złapał. Jal'u, sam jesteś pum.

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie jeśli chodzi o "dogadzanie"... słyszałem że ten pum to się tak włuczy bo szuka tzw. drugiej połowy, ale nie tylko dla zaspokojenia własnych ambicji, a dla wyższych celów podtrzymania gatunku... a więc ku przestrodze: pum + jaguar = superzwierz ze świętokrzyskiego + Jeleń na przystawkę!

    OdpowiedzUsuń