wtorek, 5 maja 2009

Długi weekend w Wołkowyi. Dzień drugi

Następnego dnia ruszyliśmy zielonym szlakiem w kierunku Wierchów bacząc na terenowe pojazdy pędzące wyboistą drogą na grzbiecie wzgórz.



Koniecznie chciałem zobaczyć hodowlę jelenia karpackiego (Cervus elaphus montanus). Dla zainteresowanych, trochę informacji na stronie: www.dzwieki.republika.pl/jelen.htm



Szkoda, że jelonki okazały się nieufne i nie odważyły się podejść bliżej nas.

A później skoczyliśmy na obiad w Solinie. Jaka jest Solina, każdy widzi.



Słyszeliście tą mrożącą krew w żyłach opowieść o ojcu, który stał na solińskiej tamie i trzymał dziecko na barana? Dziecko przechyliło się i poleciało w dół. Ojcu zostały tylko gumiaczki pociechy, które trzymał w dłoniach. Podobno zaraz osiwiał.



Według mnie, to jedna z tak zwanych "miejskich legend".

A później pojechaliśmy do Polańczyka, na obchody Dni Gminy Solina. A tam atrakcji co niemiara! Zdążyliśmy na końcówkę występu kapeli bawarskiej "Kwaśnica" Bavarian Show (dobre, dobre!)



Gwoździem programu okazał się występ niezrównanej
Krystyny Giżowskiej (pamiętasz ją jal?).



Ostatnie, co pamiętam z tego wieczoru, który też zakończył się pewnie bardzo sympatycznie, to: "Przeżyłam z Tobą tyle lat".

4 komentarze:

  1. Giżowska to kiedyś nie zła laska... absrtachując od krajobrazów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też pamiętam. A jeszcze lepiej fantastyczną parodię w wykonaniu Jana Kaczmarka. Ta "pieśń" wybitnie nadaje sie do parodiowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło mi powitać kolejną obserwującą! Aneczka, a może by tak Kronikę w wersji "www"? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Się pomyśli. Na razie oswajam nową technikę.

    OdpowiedzUsuń