niedziela, 10 maja 2009

Puma - sruma

Rano wziąłem Jaguara i pojechaliśmy na polowanie na pumę. Postanowiłem pojechać do jednego z najfajniejszych miejsc w Heiligkreuzgebirge. Ale zapomniałem pudełka po Wojasach. I wiecie co? Jak dojechałem, to mina mi trochę zrzedła. Raz, że nie miałem pudełka po Wojasach; dwa, że niedaleko jakieś psiska ujadały wściekle; trzy, byłem sam; cztery, Jaguar nie kwapił się, aby jechać po piachu zbyt szybko; no i cztery, na piachu znalazłem to:



Dwójkę, to ja rzuciłem, żeby był jakiś punkt odniesienia. Coś dużego z pazurami musiało tędy przechodzić całkiem niedawno.

Nie chodzi o to, że ja się puma boję. Ja w żadnego puma nie wierzę! Teraz, to wszystko wszyscy będą zwalać na puma.
- Kochanie, gdzie pensja?
- Pum mi zabrał!
Jak ktoś rano zobaczy pijaczka zmierzającego na czworaka po klina do delikatesów, to będzie, że się pum skrada po osiedlu. Nie, nie w tym rzecz.

Nie zgrywam też bohatera. Otóż nie potrzeba mi żadnego dzikiego, wielkiego kota, żeby się przestraszyć. Wyobraźmy sobie, że z za krzaka wychodzi wściekły bernardyn (pamiętacie Cujo?). Czy bałbym się go mniej niż takiego puma?

Wielka afera! Pum się błąka po okolicy. A niech się błąka! Co z tego? Mało to psów szwęda się po okolicy za wiedzą i przyzwoleniem właścicieli? One mogą być bardziej niebezpieczne dla ludzi niż taki jeden, biedny, samotny pum.

Kiedyś pytałem się jednego, starego bieszczadnika co należy zrobić, kiedy zza krzaka wyjdzie niedźwiedź. Odpowiedział mi, że należy stać spokojnie, nie okazywać strachu, patrzeć mu prosto w oczy i umierać jak mężczyzna. Może to jest sposób na dzikie zwierzęta...

Nie dajmy się zwariować! Ja tam leję na puma, bezpańskie psy i inne kreatury. Jeśli cuś będzie dostatecznie zdeterminowane, żeby mnie pożreć, to i tak mnie pożre.

P.S. A może pum te kundle cholerne pozżera? Byłoby miło! Na kawę bym go zaprosił! I na banany.

5 komentarzy:

  1. Ślady są takie że raczej bym się nie schylał po dwójkę - tylko chodu... / bez względu co psy na to powiedzą.../

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tam ten wasz hipotetyczny pum. Nas dziś zaatakowal najprawdziwszy padalec! Ale się darł!! A raczej darła (jedna turystka, która go wzięła za żmiję). Nawet szybkostrzelny Ed nie zdążył zrobić zdjęcia agresora, tak się bidota wystraszyła i dostała przyśpieszenia aż miło.
    I tak trzeba postępować z ewentualnym pumem. Wystraszyć padalca!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aha... Rozumiem! Agresor został, a "bidota" poczęła uciekać i trzeba ją było gonić, tak? Czy cuś PUMieszałem?

    OdpowiedzUsuń
  4. PUMieszałeś. Agresor ze strachu zamienił się w bidotę. Nic tak nie załatwia sprawy samoobrony jak kobiecy pisk.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://3.bp.blogspot.com/_7HqKqXjLPkY/Sgh_bsdqGCI/AAAAAAAAC6Q/mqcNGKRxovY/s320/puma.jpg

    jedyne PRAWDZIWE zdjęcia pumy świętokrzyskiej!

    OdpowiedzUsuń