wtorek, 7 kwietnia 2009

Mnichów, Mokrsko, Sobków

Dojazd busem z Kielc (z ulicy Żelaznej) do Mnichowa kosztuje 3,50 PLN (kierowca nawet wspominał o zniżce studenckiej).



Niedaleko przystanku stoi zabytkowa świątynia pod wezwaniem świętego Szczepana. Jest jedynym drewnianym kościołem w Europie, w którym zachowało się rokokowe wnętrze. Pod nią ciągną się podziemne korytarze.





Na zachód od wsi, pola rozciągają się aż po horyzont. Tętnią życiem. W początku kwietnia, jeżdżące po nich traktory, zagłuszane są przez tokujące skowronki. Po piaszczystej drodze przemykają biegacze złociste i inne chrząszcze, a wśród przeoranych bruzd kuropatwy ganiają się z zającami. Wiem, bo widziałem!





Podobno dobrze jest zobaczyć po raz pierwszy w roku bociana w locie. To wróżba dalekich podróży. Jeśli to prawda, mnie w tym roku żadna nie czeka. Za to bociek w gnieździe na słupie w Woli Kawęckiej wygląda jak zapewnienie, że zima już nie wróci.



Na bramie ogrodzenia otaczającego ruiny średniowiecznej rezydencji marszałka wielkiego koronnego i wojewody sandomierskiego Piotra Kmity straszy tabliczka informująca o groźnym psim stróżu. Pozwoliłem sobie jednak podejść, obejść i przyjrzeć się dokładnie pozostałościom zamku, a pies z kulawą nogą nie miał nic przeciwko. Mam nadzieję, że prywatny właściciel terenu się nie pogniewa.







W Mokrsku Dolnym stoi dawny, romański kościół, do którego przybudowano barokową nawę. Udało mi się nawet zajrzeć do środka!





Nida wylała. Fotografowałem ją stojąc na wąskim mostku, na którym pewnie nie zmieściłyby się dwa samochody jadące z naprzeciwka. Poza mną bacznie obserwował rzekę dorodny kaczor. Pewnie zastanawiał się, czy nie ogłosić stanu klęski żywiołowej.



Zaraz za mostem wyprzedził mnie stary, czerwony Jetta. Kierowca zatrzymał się i zaproponował, że podwiezie mnie do Sobkowa. Powiedział mi, że warto pójść za tamtejszy kościół. Jest tam droga, prowadząca na szczyt wzniesień, z których rozciągają się piękne widoki. Na południu Nida i okoliczne wioski, a na północy Chęciny i przy dobrej widoczności Kielce, a nawet, podobno, Święty Krzyż. A kiedy ruszy się grzbietem na zachód, dojdzie się do kamieniołomów. Uprzejmy kierowca powiedział, że mieszka tu od dwudziestu siedmiu lat i bardzo podobają mu się te okolice. Zachęcił mnie do ich odwiedzania. Obiecałem mu, że przyprowadzę tu przyjaciół.

Kościół pw. św. Stanisława to dawny zbór kalwiński z XVI w. Trudno się do niego dostać. Ale próbowałem. Obszedłem go dwa razy, zanim zrezygnowałem.





Stare kamieniołomy zawsze robiły na mnie wrażenie. Szczególnie takie jak ten między Sokołowem a Sobkowem. Idzie się po grzbiecie łagodnego wzgórza, widzi się żółtą tabliczkę, a tu nagle przepaść! Kilkadziesiąt metrów w dół.





Następnym obiektem, który zwiedziłem była Fortalicja sobkowska. Przy wejściu rzuciła mi się w oczy duża tablica zakazująca wstępu telewizji TVN. Mnie ten zakaz nie dotyczy, dzięki temu, mogłem się spokojnie rozejrzeć.





Ostatni odcinek trasy biegł asfaltową drogą przez Sokołów Dolny, potem Górny, aż do "siódemki". Po drodze zaskoczyły mnie tory donikąd, wykorzystywane niegdyś do transportu surowca ze wspomnianego kamieniołomu.



Dotarłem w końcu do krajowej siódemki i udało mi się złapać stopa. Mieszkaniec Jędrzejowa jechał do Radomia i ominął Kielce obwodnicą. Zabrałem się do Kajetanowa, skąd potem złapałem bus ze Skarżyska. Nie spodziewałem się, że wjadę do Kielc od tej właśnie strony.

2 komentarze:

  1. Perpedes - ma to sens,gratuluję pomysłu,do spotkania na szlaku...
    Pozdr, - jal

    OdpowiedzUsuń
  2. Brakuje mi tutaj.... tej tabliczki z TVN ;)

    OdpowiedzUsuń