środa, 8 kwietnia 2009

Po pracy: Sufraganiec

Kielce są dla mnie czymś pośrednim między dużym miastem, a małą wioską. To właśnie w nich lubię. Są dla mnie czymś optymalnym. Dobrze się w nich czuję i wyprowadzać się z nich nie mam potrzeby. Moje miasto od kilku lat ładnieje. Chlubą jego władz jest permanentnie remontowane centrum, szczególnie ulica Sienkiewicza. Spotkałem się gdzieś z opinią, że to jedna z najładniejszych ulic w Europie. No cóż… De gustibus non est disputandum. Mnie się tam bardziej podoba ulica Oficerska.



Kilka lat temu, otwarto Ogród Włoski w Kielcach. To urocze miejsce znajduje się po zachodniej stronie Pałacu Biskupów Krakowskich w Kielcach. A w północnej części miasta, którą już trudno miastem nazywać, mamy tereny kieleckiej elektrociepłowni. Też fajne!



W Ogrodzie Włoskim na czterech symetrycznych kwaterach rosną zioła i kwiaty, tak jak w XVIII wieku. Zasadzono też graby i jabłonie. A niedaleko elektrociepłowni wśród sosen i buków kwitną sobie zawilce. Przynajmniej tam, gdzie nie ma śmieci.





Silnica, to rzeka legendarna. Napił się z niej strudzony podczas polowania książę Mieszko, syn Bolesława Śmiałego, po czym natychmiast odzyskał siły. Opiewał ją w swoich pamiętnych pieśniach Liroy. A na północy Kielc płynie Sufraganiec.



Jest w mieście kilka bardzo malowniczych rezerwatów. Kadzielnia, Ślichowice i Wietrznia, to najbardziej słynne i efektowne z nich. Nad Sufragańcem, w roku 1961, utworzono rezerwat częściowy. No i dobrze. Można sobie na jodełki popatrzeć. Albo na przylaszczki. A może nawet jakiś, za przeproszeniem, jeleń do paśnika podejdzie.









Kielce wciąż czekają na obwodnicę z prawdziwego zdarzenia. Za to jeżdżący z Kielc do Zagnańska, lub na odwrót, dysponują prawdziwą drogą szybkiego ruchu. Tak, to jest wbrew wszelkim pozorom ekspresówka! Nikt nie osiąga na niej prędkości mniejszej, niż 90 km/h.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz