wtorek, 28 kwietnia 2009

Jaguar mi padł

Kiedy Jan Chryzostom Pasek w bitwie ze Szwedami stracił swojego ulubionego deresza napisał tak:

"Kiedym wsiadł na cię, tak mi się widziało,
Że na mnie wojska sto tysięcy mało;
Było i męstwo, było serca dosyć,
Nie trzeba było w pierwszy szereg prosić".



Mój Jaguar padł na trawę, kiedy pojechałem na nim robić zdjęcia bruzdom. Oto bruzdy z daleka:



Oto bruzdy z bliska:



Znajdują się one w granicach administracyjnych Kielc. Nasze Świętokrzyskie Bruzdy! W całym kosmosie takich nie ma!

A Jaguar, oczywiście zaraz się podniósł i pojechał dalej. Ze mną na grzbiecie.

P.S. Podobno mój przyjaciel przejechał Jana Chryzostoma Paska samochodem! Poważka! Sarmata doczekał końca swoich dni we wsi Olszówka Stara koło Wodzisławia. Zmarł w 1701 r. A że miał swoje za uszami, błąka się podobno od tamtej chwili po okolicy pod postacią wielkiego... zająca! No i Szymon wracał kiedyś w nocy z Krakowa do Kielc i niedaleko Jędrzejowa jakiś ogromny truś wbiegł mu prosto pod koła. Nie miał żadnych szans. Szymek zatrzymał samochód i wysiadł, żeby sprawdzić, czy zwierzątko nie potrzebuje pomocy (a może, czy nie nadaje się na pasztet). A zającowi nic nie było. Postał chwilę na asfalcie i pobiegł w pola. A wieeeelki był podobno! To musiał być Pasek! Innego wytłumaczenia nie znam.

2 komentarze: