czwartek, 9 kwietnia 2009

W drodze do pracy: tropię układy!

23 października 2005 roku, w dniu, kiedy Lech Kaczyński wygrał drugą turę wyborów prezydenckich, stało się dla mnie jasne. Aby zostać Prezydentem Polski należy mieć coś wspólnego z… kaczkami.

I jest tak od co najmniej 19 lipca 1989 roku, kiedy to ostatnim prezydentem RP na Uchodźstwie został Ryszard KACZOROWSKI! Potem mieliśmy prezydenta KWAśniewskiego. No i teraz prezydent KACZYŃSKI… Przypadek?

Pozornie z Kaczego Układu wyłamuje się jedynie Lech Wałęsa. Ale zaraz! Czyż jedną z jego ulubionych rozrywek nie jest rozwiązywanie krzyżówek? No właśnie!

Dziś w drodze do pracy próbowałem znaleźć dowody na potwierdzenie mojej tezy. Myślałem, że pójdzie łatwo. Sądziłem, że wystarczy raniutko pojechać nad „Kielecki Zalew” i dowody same nadpłyną.



Ostatnio czytałem o nich w „Polityce” (nr 5/2009, artykuł Wiktora Pawłowskiego „Za chlebem”, polecam!), że żerują w nocy, przecedzając zawiesinę błotną blaszkowatymi tworami wewnątrz dzioba. O świcie rozpraszają się po okolicy.



Łaziłem nad tym zalewem i czekałem.



Jeden dowód się trafił, ale chyba go spłoszyłem, bo oddalił się pospiesznie.



Zrezygnowany dosiadłem swojego Jaguara i ruszyłem do pracy. I niespodzianka! Na trawniku nieopodal (nomen omen) skrzyżowania, spacerował sobie przedstawiciel gatunku Anas platyrhynchos.



Najprawdziwsza kaczka K R Z Y Ż Ó W K A !!!

Ciekawe, czy jeśli prezydentem zostanie ktoś spoza Kaczego Układu, dostanę odznaczenie za wytropienie owego. Ciekawe, czy ktoś powie, że okazałem się „nie tylko mądry i kompetentny, ale i bardzo odważny”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz